Łyżeczka Unny znów wraca do kosmetyczek wielu dziewczyn i staje się coraz popularniejsza. Możemy ją kupić bez żadnego problemu za kilka złotych w niektórych sklepach kosmetycznych oraz internetowych allegro, aliexpress. Czasem zakamuflowana jest pod nazwą Blemish Extractor i dostępna jest w sephorze za wiele większe pieniądze.
Łyżeczka Unny to metalowy przyrząd zakończony z dwóch stron pętelkami. Wykorzystywana jest przez kosmetyczki i kosmetologów w czasie zabiegu manualnego oczyszczania skóry. Cała technika polega na tym, że metalową pętelkę przyciskamy do skóry w miejscu gdzie znajduje się zaskórnik. Używając siły, usuwamy go. Brzmi świetnie? Nie do końca tak jest. Pomimo, że użytkowanie łyżeczki unny jest bardzo proste to nieumiejętne używanie może nieść przykre konsekwencje.
Wiele dziewczyn zabieg oczyszczania twarzy wykonuje sama w domu. Często zabieg poprzedzają tzw. parówką po to aby rozpulchnić skórę i ,,otworzyć,, jej pory. Taka skóra jest bardziej podatna na uszkodzenia. Dlatego nieumiejętne stosowanie łyżeczki unny ( za duża siła przy ucisku, zły kąt ucisku) może doprowadzić do zdarcia naskórka, uszkodzenia go z czym wiąże się możliwość pozostania blizn. Naprawdę się to zdarza, uwierzcie.
Poza tym zbyt duża siła ucisku może spowodować powstanie siniaka lub nawet małego krwiaka. Jest to nieestetyczne i potrzeba kilku a nawet kilkunastu dni zanim całkowicie zniknie.
Łyżeczka unny nie powinna być używana przy skórze cienkiej, płytko unaczynionej na której widoczne są teleangiektazje.
Musimy także pamiętać aby zadbać o czystość naszego przyrządu. W profesjonalnych gabinetach takie narzędzia są sterylizowane. W domu powinniśmy użyć specjalnego preparatu do dezynfekcji narzędzi. Możemy zapytać o taki w aptece lub hurtowni kosmetycznej. Jeżeli jesteś tak zdesperowana, że nie dbasz o higienę swojego przyrządu (popełniasz wielki błąd) przemyj ją chociaż spirytusem. Podczas używania łyżeczki unny przerywamy ciągłość naskórka. Chyba nikt z nas nie chce aby wszystkie zanieczyszczenia i bakterie z przyrządu dostały się w głąb naszej skóry?
Jeżeli używasz łyżeczki unny w domu, pamiętaj aby stosować ją umiejętnie i z rozwagą. Wtedy twój zabieg stanie się bezpieczniejszy i efektywniejszy a Ty będziesz zadowolona.
Moje drogie czy w waszych kosmetyczkach znajduje się słynna łyżeczka Unny? Używacie jej?
Pozdrawiam Paulina
Szczerze?
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę coś takiego i raczej bałabym się spróbować żeby nie zaszkodzić swojej skórze :)
Uwierz, że wiele dziewczyn używa łyżeczki unny bez opamiętania, często krzywdząc swoją skórę.
Usuńna zajęciach z kosmetologii nie pracowałam taką łyżeczką, w salonie też nie.. raczej praktykujemy metodę manualną :D przy zachowaniu odpowiednich zasad wydaje się bardziej bezpieczna, szybsza i pomimo sterylizacji narządów też bardziej higieniczna i o to chyba chodzi :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej łyżeczce, ale jakoś nie śpieszy mi się do jej kupienia. Kurcze, nie potrafię wyobrazić sobie jak usuwa zaskórniki :D Dobrze jednak, że piszesz jakie negatywne skutki może przynieść jej złe używanie. Lubię czytać takie porady i coraz więcej się dowiadywać :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz coś takiego widzę haha :D Bała bym się tego używać.. :/
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o niej ale nie mam jej - jeszcze jej nie mam. Możliwe, że w najbliższych dniach znajdzie się w mojej kosmetyczne. Jestem pewna, że nie raz mi się przyda. Bardzo praktyczny i przydatny post (szczególnie dla takich jak ja). Pozdrawiam ! Zapraszam do mnie: http://bylasobiepanda.blogspot.com/ lub/ i na bloga siostrzeńca mojego chłopaka http://bartollandia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o czymś takim i raczej nie skorzystam :D ;)
OdpowiedzUsuńPracuje od 4 lat z tą łyżeczką i jeszcze nikomu nic się złego nie stało tylko pamiętajmy że ona przeznaczona jest do trudno dostępnych miejsc np skrzydełka nosa
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad jej zakupem już od dłuzszego czasu. Prawdę mówiąc ciekawa jestem jak dokładnie z niej korzystac ;)
OdpowiedzUsuńJuż kiedyś widziałam to cudo, raczej nie pokuszę się o takie usuwanie niechcianych gości na twarzy
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej łyżeczce, ale nigdy nie używałam jakoś sobie tego nie wyobrażam.
OdpowiedzUsuńMiałam, ale to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńO, przypomniałaś mi, że mam coś takiego, tylko nawet nie wiem gdzie. Używałam raz i zapomniałam o niej ;)
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie.. tylko bym sobie więcej krzywdy zrobiła...
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że takie coś istnieje :P tak czy inaczej, myślę, że mogłabym sobie bardziej zrobić krzywdę niż pomóc :(
OdpowiedzUsuńNie miałam jej jeszcze ale słyszałam o niej ;p ja bym się troszkę bała ;p
OdpowiedzUsuńObserwuje z przyjemnością :)
UsuńMyślę że jest to przyrząd dla osób już wprawionych w jego obsługę :). Pozdrawiam
Usuńuzywam tego produktu od lat :) szczegolnie na czole :)
OdpowiedzUsuń